W Monachium wylądowaliśmy ok. 13.00. Ładne słoneczko, chociaż zimnawo. Lotnisko - jak wszyscy uznaliśmy zgodnie - najładniejsze i na najwyższym poziomie. Piękne restauracje, ekspozycje niemieckich samochodów, mnóstwo sklepów, estetyka wykonania klasa światowa. Tam właśnie wypiliśmy pierwszą prawdziwą herbatę, czarną, z cytryną... Po dwa kubki... Oczywiście gratis... Spotkaliśmy sporo Polaków, którzy wracali ze światowych wojaży do Gdańska, Warszawy i Poznania.... Niektórzy zjedli co nieco, niektórzy kupili wody perfumowane, by pozbawić się gwarancji finansowych... i mieć trudności z zakupem biletu w polskim PKP... Ale jak to śpiewają... przygoda, przygoda... każdej chwili szkoda. Wylot do Poznania mamy o 15.00. Kameralny samolocik, ale bułeczkę dali...