Geoblog.pl    siemion    Podróże    Wenezuela    Wenezuelskie reminiscencje
Zwiń mapę
2011
09
lis

Wenezuelskie reminiscencje

 
Wenezuela
Wenezuela, Porlamar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9576 km
 
Przepraszam wszystkich czytających za chos, brak konsekwencji i nieuporzadkowana narracje. Oczywiście za byki wszelkiej maści przepraszam przede wszystkim moją żonę. Wiem, nie ma dla mnie wytłumaczenia... ale odrobina zrozumienia się przyda. Dzisiaj mamy dzień relaksu. Po raz pierwszy. Mogliśmy zatem udać się po śniadaniu na plaże i wylegiwać na słońcu. Chociaż naszym ulubionym zajęciem jest "ujarzmianie fal morskich". Musi dobrze wiać, no i ratownik powinnien być cholerykiem, reagującym gwizdkiem na poczynania chłopaków o białej twarzy. Co prawda na ratownika on nie wyglądał, ale płuco to miał. Jak zadął, to nawet fale się cofnęły. Powalczyliśmy z falami kilkakrotnie. Tadeo, czyli Papa Brasil (od czapy z napisem Brasil, którą nabył właśnie w Brazyli) cykał nam sportowe fotki swym nieprzemakalnym aparacikiem. Uuuu, dużo by pisac o pasji Papy Brasil do aparatów i ładowarek..., szczególnie do tych drugich, które są lekiem na całe zło... Oczywiście plaża to przede wszystkim wolny handel. Mnóstwo rozmaitych osobliwości kręci się z towarem. A to wisiorki, czapki, okulary przeciwsłoneczne, koszulki, a także perły i masaże ścierające przypaloną skórę. Targowanie, to nasza druga pasja... Tym razem udało się kupić po korzystnej cenie to, z czego słynie Wenezuela - perły. Obecnie jestem po lunchu, u nas dopiero 15.00, a w Polsce już 21.30. Tym razem mam dla siebie chwilę spokoju. Wszyscy odpoczywają lub chłodzą się w basenie. Spokój i cisza. Ośrodek rekonwalescencyjny. Sanatorium pod Flamenco. Żywej duszy. No kilku pracowników i jakieś trzy rodziny z dziećmi. ... Dobra atmosfera, by przywołać utracone w pośpiechu i podróży spostrzeżenia. Dwie rzeczy tkwią mi w pamięci tak mocno, że nie można się od nich uwolnić... dwie rzeczy, które przywołują rzeczywistość absurdu. Po pierwsze brak bagażu. Niby nic, właściwe żadna strata. Po kilku dniach jak walczyliśy w Puerto Ordaz o odzyskanie bagażów, prowadząc długie rozmowy z Iberią i Lufthansą, stwierdziliśmy, że nie są nam zupełnie potrzebne. Ba, nawet zbędne. Zaczęliśmy sie martwić tym, że za moment odbierzemy je z lotniska. Przecież wszystko mieliśmy. Kupiliśmy sobie jakieś niezbędne rzeczy, z którymi udało nam sie przeżyć i dżungle i Gran Sabanę. Absurd polega na tym, że właściwie bagaż zawierał przede wszystkim rzeczy potrzebne w tych dwóch miejscach. Nie wspomnę o "mudze" środku na komary i tabletak mallarone przeciwko malarii, których po prostu nie mieliśmy. A tubylcy gadali, że malaria jest. To właściwiedrobiazg zupełny z tym, co przeżywał Tadeo, czyli Papa Brasil. Istna metamorfoza... Świadomość braku bagażu, a przede wszystkim ładowarek do aparatu fotograficznego, zabierała nam faceta w odległe światy. Było przy tym sporo śmiechu, ale też i nerwowych momentów. Odtąd leksyka Tadka ograniczyła sie przede wszystkim do słów: "masz to"; kurwa no" lub w połączeniu "no kurwa masz to?!" Papa Brasil jednak nie dał się pokonać złym demonom i powrócił po odzyskaniu bagażu. Z bagażami łączy się jeszcze krótka historia, acz uporczywa, z "człowiekiem biegunką". Wszystkie leki pozostały w bagażach. A diarea nie wybiera. I tak leciało od Papa Brasil, poprzez mnie, Daniela, Majkiego, Leszka, lekko wstrząsneło Wąsem i Stasiem, który jednak przechodził ją w dźungli na pomostach. Zupełnie nie tknęło Jerzego.... No ale on miał bagaż!!! Cokolwiek to oznacza. Dzisiaj "człowiek biegunka" jest tylko wspomnieniem... ale trzeba przyznać, że było ciekawie, szczególnie że epicentrum nastapiło w podróży autobusem klimatyzowanym. No właśnie, a autobus klimatyzowany to druga rzecz, która tkwi głęboko w podświadomości.... Kriokomora... jak go nazwaliśy... polecam.... 12 godzin z klima na full, w nocy, na rozkładanych siedzeniach, w czapach i kapturach... NIezapomniane wrażenie.. Polecam... Swoją drogą wyprawy jeepem po Gran Sabanie, rozmowy utrzymane w stylu "wujka cięta riposta", jajka na twardo u Indianki, obrzydliwa pizza ze słonym serem w ilości wiadra w Santa Elena, a także białe stygmanty na czołach i twarzach po porażeniu słonecznym na Margaricie to jedne wielu wsponiem, które czekają rozwinięcia. Obraz jednak mówi więcej. Specjalnie dla was mixted las fotos z wyprawy. Pozdrawiam was serdecznie, dziękując za cierpliwość. Do usłyczenia. Całuje moją ukochaną żonę Benię i synka Antosia. Powrotu do zdrowia memu siostrzeńcowi! Wszystko będzie dobrze! Trzymajcie się.

P.S. Oczywiście, że bratankowi... A jeśli chodzi o siostrzeńca, to wydaje się, że już pora... Dużo zdrówka Julkowi, uśmiechu i radości. Pozdrawiam
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
siemion junior
siemion junior - 2011-11-09 23:32
Wszystko rozumiem ale żebym ja dla Ciebie siostrą był brat to mnie zaskoczyłeś, ale mimo wszystko dzięki. Tak czy owak jestem pod wrażeniem krajobrazów jakie zobaczyłeś na zywo, szczerze gratuluje podróży, do zobaczenia...aha masz bratanka :)
 
Siostra
Siostra - 2011-11-10 09:35
Bracie kochany, gdy dwa razy byłam w ciąży, zawsze miał to być syn, ale za każdym razem natura robiła psikusa i rodziła się córka, w przeciwnym razie miałbyś siostrzeńca. Chyba, że masz inną siostrę, tak jak nasz ojciec, który na pytanie o córkę, a ma ją jedną, odpowiada: "która".
No, ale nie to jest najważniejsze, ale pamięć.
 
Siemiński
Siemiński - 2011-11-10 16:46
Ale dostałeś szkołę ! i Ja przy okazji, Pozdro dla całej ekipy. Jak wrócisz to resztę dopowiesz. Jest co oglądać !
 
Siostra
Siostra - 2011-11-12 16:00
Hej, podróżnik, lepiej jak wrócisz do żonki taki stęskniony i naładowany pozytywną energią pomyśl o kimś dla swojego synka, a nie mi wypominaj, ja swoją normę już wyrobiłam. Zdjęcia są super, a jakieś filmiki to też chyba będą?
 
robson
robson - 2011-11-16 17:54
Fajna wyprawa nastepnym razem dajcie znac i pisze sie na wyjazd z Wami .pozdro.
 
 
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 16 wpisów16 17 komentarzy17 81 zdjęć81 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
26.10.2011 - 14.11.2011