W Porlamar wyladowalismy w niedziele poznym popoludniem. Zmeczenie okropne. Brak swobodnego korzystania z internetu (tylko w barze) oraz napiety program powoduje, ze nie udaje mi sie na biezaco dokonywac wpisow. Polecam rownoczesnie blog Daniela, sa wpisy i inne fotki: didi.geoblog.pl. Mapa mi oczywiscie wariuje. Nie przejmujcie sie nia, jak tylko znajde wiecej niz godzine dla siebie, to sie z nia rozprawie. Tutaj goraco jak diabli... Jestesmy na playa del agua, w tradycyjnej miejscowosci karaibskiej. Wlasciwie wioska. Zero ludzi. Sezon jeszcze sie nie rozpoczal. Puste plaze i hotele. Czuję sie jak w sanatorium. Dobrze karmią i klimat sprzyja. NIestety juz zdażyliśmy spalić sobie plecy i twarze. Jesteśmy po pierwszej wyprawie jeepem po miejskim safari. Wlasnie wrocilismy z calodniowej ekskursji. A wyspa jest spora trzeba przyznac. Zaczelismy od wenezuleskiej Czestochowy, czyli La Asuncion...Mozna tam dostac wszystko, co zwiazane jest z kultem maryjnym. Nawet zapasowe ubranka dla figurek gipsowych. Medaliki, breloczki do samochodow, obrazki, rozance i kazdej wielkosci figurki. Szał gwizdka. Sanktuarium miesci sie w dawnej stolicy Margarity. Tam rowniez stoi slynny fort, ktory na nas Europejczykow nie robi zadnego wrazenia. Wyprawa jeepem w pelnym sloncu poprzez lasy namorzynowe i przejażdżkę łodziami posrod urokliwej przyrody. Mnostwo pelikanow i zyjacych tuz pod woda pomaranczowych rozgwiazd. Atrakcja byla kapiel na plazy po drugiej stronie wyspy. Fale byly zbyt wysokie, wiec zakazano nam wchodzic. A Polakowi wiele gadac nie trzeba. Rozebrali sie i poszli. Oczywiscie zabawa z falami, czyli kogo dalej uniesie. Tutaj zartow nie bylo. Po pierwszej fali i tzw. kociolku, w ktory wpadasz ocierajac cialem dno morza, co rozsadniejsi wyszli na brzeg. Dwoch banitow jeno, czyli Stachu i Waski, probowali pokonac fale jeszcze trzykrotnie. Poddali sie jednak, bo powykrecalo im corpusy. W dalszej podrozy zobaczylismy lasy kaktusowe, piekne wzgorza, wlasciwie gory, ktore sa symbolem Wenezueli i znajduja sie nawet na banknocie o nominale 20 Bolivarow. Fotki z karaibow i szersza relacja juz jutro...